Ostatni Sezon Legendarnej Drużyny Los Angeles Lakers Phil Jackson 7,2
ocenił(a) na 72 lata temu Podoba mi się zdanie, czy też sentencja, którą Phil Jackson nakreślił w przeczytanej jakiś czas temu, ale pamiętanej wystarczająco dobrze lekturze swojego autorstwa, "Jedenaście Pierścieni" - świetnej biograficznej relacji z życia trenera koszykówki światowego formatu, mającego styczność z prawdziwymi wyjadaczami i profesjonalistami w dziedzinie koszykówki; publikacji, która wydatnie określa na jeden z możliwych sposobów to, czym jest sport zawodowy w ogóle, a także wykłada ogół złożonych czynników i przyczyn, które ostatecznie skierowały zespół Jeziorowców, którymi dzielnie kierował Jackson do ,,upadku” w 2004 roku. Oto te słowa: ,,nieszczęsnym efektem ubocznym, koszykówki która stała się przemysłem wartym miliardy dolarów jest napędzana przez marketing obsesja bycia supergwiadzą, która zainfekowała ego wielu koszykarzy i wprowadza zamęt w to, co przede wszystkim przyciąga kibiców koszykówki: w przypisane do niej piękno". To było to zdanie, ten magiczny zlepek słów, których nie mogłem nie zapamiętać, ani nie zanotować ołówkiem gdzieś na boku książki. To musiało zostać przeze mnie zapamiętane, wręcz przysłużyć mi jako wskazówkę, aby bezwzględnie i ponad wszystko przygotować się do kupna i przeczytania kolejnej pozycji biograficzno-reportażowej genialnego Phila Jacksona; cóż długo w tej kwestii raczej nie trzeba było czekać. Stało się, veni, vidi, vici, mam ją!
Cierpliwi fani koszykówki, entuzjaści globalnej myśli basketu w końcu dostali to, co na długo czekali: na początku listopada 2021 roku, na polskim rynku, za pośrednictwem wydawnictwa SQN swą premierę miała druga już wydana w naszych granicach książka ,,Zen Mastera”: Ostatni Sezon. Co istotne, gdy tytuł ten miał swą zapowiedź i plany realizacji w polskiej dystrybucji, poniektórzy miłośnicy NBA i znawcy dziejów ligi przewidywali, że nie będzie to książka tego samego kalibru co bardzo dobrze nakreślone "Jedenaście Pierścieni"; że wszystko to, co w tej specyficznej nowości się ukaże, będzie jedynie rozszerzonym wycinkiem "Jedenastu Pierścieni" właśnie – jakby sam Jackson chciał przypomnieć o sobie, że wciąż żyje i ma się dobrze, że należy o nim pamiętać, a on sam, na swojej kolejnej sportowej biografii może ,,troszku grosza” zarobić. No właśnie, czyżby tego rodzaju zdanie było co najwyżej oznaką zbyt nachalnego gderania i gdybania malkontentów basketu, i to przed sięgnięciem po tę lekturę? I tak, i nie zarazem. Coś w tym temacie siedzi, z jednej strony można przewidzieć, co, jak dużo i w jakim stylu w "Ostatnim Sezonie" nakreśli i napisze sam Jackson; z drugiej strony zaś należało by oddać mu trochę racji i zasłużonego szacunku: wielki trener, który za osiągnięcia w tym sporcie może być sam dla siebie ,,Galerią Sław”, tworzy tu suplement – ot dodatek i rozszerzenie, które skierował dla tych wybrednych i dociekliwych fanów koszykówki, którzy chcą wiedzieć więcej i więcej, którzy pragną zakulisowych nowości, licznych informacji, brudu i prawdy objawionej. W każdym bądź razie zdania o nowej książce Jacksona, nie tylko w Polsce ale i na świecie są i będą podzielone – zarówno przed i po przeczytaniu. A jak według mnie – choć jest to na poły obiektywne, na poły subiektywne zdanie - jest naprawdę?
Phil Jackson był, jest i (być może; oby on wrócił!) będzie tego kalibru coachem koszykówki, jak i trenerem mentalnym zarazem, który potrafi zapanować nad ego swych podopiecznych, skierować ich emocje we właściwym kierunku, tym samym skupiając ich na najważniejszym: dążenie do realizacji celu, czyli walce o pierścień w NBA, przy czym nie zapominanie o tym, że należy wzbogacać się duchowo jako człowiek. Phil, o czym wspominałem recenzując "Jedenaście Pierścieni", nie inaczej, znany jest jako mistrz koszykarskiej filozofii i psychologii zarazem. Miał w sobie jakiś nadludzki dar, coś jednostkowego i mało spotykanego: potrafił tak pokierować zespołami, którymi w NBA się zajmował (i które dały mu 11 pierścieni; cud i rzecz niebywała. Wśród trenerów jakiejkolwiek kategorii sportu drużynowego, czy to wśród kobiet czy mężczyzn, bardzo ciężko będzie znaleźć kogoś tak utytułowanego jak on),że jeśli chodzi o relacje na poziomie zawodowym w obrębie składu całego zespołu – trener, zastępcy, doradcy i gracze – nie inaczej, jego ludzie rozumieli się bez słów. ,,Zen Master” wsławił się jako trener, którego bogate: barwne wiedzą i emocjami, całościowe podejście do koszykówki było niczym skuteczne podejście do życia – Jackson z tak stonowanym w porównaniu do innych coachów z NBA nastawieniem i mentalnością oraz genialną analizą i równie genialnym wykorzystaniem ,,triangle offense” Texa Wintera, był skazany na wygrywanie. Lecz, jak to w życiu bywa – w końcu sam Wszechświat nie jest wieczny, pogrąży się w chaosie entropii – nic nie trwa wiecznie.
Sportowcy, trenerzy, sztab szkoleniowy doprowadzający drużyny czy indywidualnie startujących atletów do mistrzostwa, o którym zwykłym śmiertelnikom nie śniło by się nawet w ,,marzeniach, które zdają się być rzeczywistością” – to tylko ludzie i aż ludzie, a ludzie to gatunek niedoskonały, chaotyczny – zarówno jako jednostka, grupa, społeczność i cywilizacja. I tak, w tym również w moralizatorskim i proroczym dla przyszłych trenerów w sporcie drużynowym stylu, wybrzmiewa "Ostatni Sezon", w którym to, uogólniając, można się dowiedzieć i nauczyć jednej istotnej kwestii: nie zapominajmy o akceptacji porażki, które nam się zdarzają, i które są nieuniknione; umiejmy wyciągać z nich wnioski, które pomogą nam w życiu prywatnym i zawodowym. Co mogło czekać Jacksona i prowadzonych akurat przez niego Jeziorowców, z którym zdobył już trzy tytuły? Czy to, co najgorsze dla każdego trenera, w sezonie 2003/2004 (9 pierścieni na koncie, gigantyczne doświadczenie w tej profesji, dobre wiele lat kariery przed sobą) jego i jego ,,krąg rodzinny” Lakers, też mogło spotkać?
Na to co wydarzyło się przed sezonem i w trakcie jego 82 meczy w 2003 i 2004 roku, Jackson – o czym sam wspomina w niniejszej pozycji – nie miał dużego wpływu. Można powiedzieć brzydko: ,,mógł na to machnąć rękami”. Owszem ego zawodników bywa brutalne, ale i ego kierownictwa – rodzina Buss i jej ludzie –co może i nie jest w tej książce bezpośrednio uwydatnione, bywa jeszcze bardziej brutalne. Patrząc się od strony biznesowej w NBA każdy krwawi za siebie, za siebie pracuje i dla siebie chce ,,uciułać jeszcze więcej grosza” niż w normalnej sytuacji można zyskać. Koszykówka w tym wydaniu to istne show - ,,entertainment” w NBA sięga horrendalnych kształtów – zamiast góra półtorej godziny intensywnego meczu, zawodnicy walczą ze sobą prawie 3 godziny, z multum przerw na tzw. ,,żądanie”, gdzie w rzeczywistości jest to korzystniejsze dla sieci telewizyjnych, ich potężnych właścicieli, którzy w przerwie puszczają reklamy. Skoro mamy ,,show, które powinno wiecznie trwać”, w najlepszej koszykarskiej lidze świata mamy ,,parcie” na tzw. indywidualizm – Jackson szczególnie i aż za bardzo narzeka na ten trend właśnie we współczesnej koszykówce: popisy jednostek, w tym widowiskowy drybling, crossovery, umiejętności gracza, który genialnie czyta obronę przeciwników (zaczęło się od Michaela i w latach 90-tych Iversona w 76ers) – te aspekty tej dyscypliny sportu spychają na bok system podań w ataku, które otwierają skuteczną drogę do rozprowadzenia obrony przeciwnika i zdobycia punktów. Z mistrzem się nie dyskutuje, bo mimo specyficznego charakteru i sposobie prowadzenia treningów, podejścia do koszykarzy, ich motywowania, podejście zdobywcy łącznie 11-stu pierścieni mistrzowskich w NBA, według mnie, jak i określonej większości z Was, nie ma nic wspólnego z współczesną koszykówką. Jackson to tradycjonalista, skory do pewnych liberalnych poglądów i wprowadzania zmian, ale nie aż tak wykraczających poza jego konserwatywny styl, dryg i pogląd do świata, a gdzie tam dopiero do sportu.
Historia ostatniego sezonu – nawet nie wypada przytaczać jej skrótowo w tej recenzji i deliberacji, gdyż warto prywatnie zapoznać się z dziennikiem wspomnień z tych istotnych ponad 80 spotkań w NBA, w 2003 i 2004 roku; to jest po prostu warte wnikliwej analizy i podejścia, jakby to był ,,twój trenerski rok w roli Phila Jacksona” – to bardzo kontrowersyjna relacja z burzliwego okresu zarówno dla sztabu trenerskiego Los Angeles Lakers, jak i dla gwiazd takich jak Karl Malone, Gary Payton, Derek Fisher czy w końcu śp. Kobe Bryant; ba! rzekłbym, że było to prawdziwe bagno, które z landrynkowymi i wyidealizowanymi przez media błyszczącym środowisku NBA nie ma nic wspólnego.
Co istotne, tytuł ten można zaliczyć – choć to nieco bardziej indywidualne stanowisko – do bardzo, ale to bardzo udanego dzieła biograficznego, do czegoś w tej dziedzinie na tyle szczerego, wprost kompletującego obraz Phila, jako kreatora koszykarskich potęg, zdobywcy potrójnego ,,three-peatu” w mistrzostwach ligi NBA; jako twórcy nieszablonowego, odmiennego, wielowymiarowego podejścia do stanowiska trenera, a zarazem mentora, opiekuna i mecenasa zawodników, praktycznie ich ,,wujka dobra rada”.